Strony

2012/11/21

Czapka dla zmarzlucha

Już mówiłam że mój mąż to zmarzluch. Potrzebuje swetrów, rękawiczek szalików i czapek. Ta konkretna czapka to trzecie podejście do zrobienia mu jej własnoręcznie na drutach. Pierwszy egzemplarz zaginał w pomroce dziejów, rozciągnięty do granic niemożliwości i bardzo przewiewny. Następny zrobiony z grubej mieszanki wełny z akrylem też się rozciągnął (w ramach miłości mojego męża do tej czapki, ściągacz został zawinięty i zszyty a w środek wciągnęłam grubą gumę).
Ta czapka na razie nie cierpi na aż taki syndrom rozciągnięcia. Robiona na 5 drutach. Użyłam co prawda tej samej wełny co na kamizelkę ale uznałam że dzianina musi być bardziej zwarta, bo to w końcu czapka. Narzuciłam 108 oczek a następnie przerobiłam 42 okrążenia ściągaczem co 7 okrążeń zmieniając kolor. Użyłam tu ciemnej zieleni i popielatego takich samych kolorów jak w moich rękawkach. Po 42 okrążeniach przestałam przerabiać ściągacz  i zaczęłam gubić oczka. Co prawda w większości opisów oczka gubi się co konkretną ilość oczek przerobionych co daje ładne zwężenie bez eksponowania tychże zgubionych oczek, ale ja postanowiłam ze będę gubiła regularnie na końcu i na początku druta. W co drugim okrążeniu gubiłam 8 oczek. Nadal pilnując wymiany koloru co 7 okrążeń. W miejscu gdzie przechodzi się z jednego druta na drugi powstały cztery żebra, które stanowią ciekawą ozdobę czapki. Po przerobieniu 27 okrążeń zamknęłam resztę pozostałych oczek. Efekt wygląda tak. 

 Małżonek twierdzi ze czapka wygląda lepiej kiedy nosi się ją porządnie :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz