Były święta pobyły i przestały. A potem trochę roboty było za dużo wiec
post który miał się pojawić tuż po świętach i być częściowo o świętach
będzie spóźniony. Jascur zamówiony przez moją rodzicielkę został
wykonany. Na razie siedzi u mnie więc mogłam chama sfotografować, ma 30
cm długości i 31 centymetrów rozpiętości łap, wypchany cudnym wypchaniem
kupionym w sklepie przy ul. Dietla.
A to poniżej to pierwszy wypadek babki drożdżowej która mi wyszła jako babka a nie jako placek, piękna wyrośnięta i w ogóle. Smaczna była. Zrobiona z przepisu w "Kuchni polskiej" więc nic tajemniczego.
W pierwszej chwili myślałem że babka też jest pluszowa. :-)
OdpowiedzUsuńBabka nie była pluszowa :D Była natomiast bardzo smaczna. Jescze pluszowego jedzenia nie szyłam :D,
Usuń