Ano owca. Zrobiona na szydełku z białego moheru i różowej bawełny, oczy
haftowane, w nóżkach zapałki dla usztywnienia. Wypchana nie pamiętam czym (zdaje się ze runo już miałam). Oddana jednemu z
licznych znajomych którzy mają ksywkę Smok.
Dzieło stare z którego nieodmiennie jestem dumna, bo szydełko zawsze sprawiało mi pewne kłopoty. O ile dzianinę na drutach jakoś tam sobie rozpracowuje i rozumiem z opisu o tyle szydełko mi staje okoniem. A tu zrobione niejako z ręki bez opisu i zadziałało.
oddana Smokowi na pożarcie? nie żal Ci biednej owieczki? ;P
OdpowiedzUsuńwypchana była siarką i smołą i nawet lont był zapalony :D
OdpowiedzUsuń