Kolejne rozwiązanie domowe, do
porządkowania kolejnego bajzelku
Lekarstwa i środki opatrunkowe,
pałętały mi się po mieszkaniu, a potem był problem z
stwierdzeniem czy mamy aspirynę. Więc wszystko wrzuciłam do
papierowej torby po jakimś zestawie kosmetycznym (ostatnio była
torba z produktów Benedyktyńskich). Miała wiele zalet kiedy stała
u nas w pokoju, na półce zawsze pod ręką. Ale jak wylądowała w
łazience zaczęła mieć podstawową wadę, burdele z niej wystawał.
I zawartość się kurzyła. Przez dłuższą chwile nie miałam
pomysłu. A potem mnie olśniło, miała gdzieś w swoich zapasach
trochę koszmarnej poliestrowej wełny, popularnej wiele lat temu do
robienia kapci i tego typu rzeczy. Robi się nią dosyć paskudnie,
ale efekt daję ładny. Dzianina jest równa lekko połyskliwa i
gęsta. Więc wydłubałam kłębek tego czegoś, zwijany jeszcze w
dawnych czasach prze moją babcie (nie zdawałam sobie sprawy po kim
miałam zwijanie kłębków na twardo, już wiem). Czerwony kolor
fajne uzupełnienie kolorystyki łazienki. Zrobiła na szydełku
pojemnik, trochę przypominający pojemniki z IKEI, choć mniej
sztywny. Podstawa 28 cm/11 cm, wysokość 13 cm. Góra dwu warstwowy,
żeby usztywnić do tego klapa z guzikiem. Poświecił się guzik z
Oli starej lnianej garsonki. I wyszło mi coś takiego:
No i wyłażą, lekomania z nas wychodzi,że tyle tego się uzbierało...
OdpowiedzUsuńTwój pantenol wyłazi nic innego :P
Usuń