Strony

2012/09/28

Kamizelka

Mąż może być źródłem nie tylko problemów ale również  inspiracji. W zeszłym roku posiał na imprezie sweter, nie żeby jakiś specjalny ale po przeglądzie szafy okazało się że nie ma innego. A był to już październik wiec trzeba było sytuacje ratować, bo mój małżonek jest niezłym zmarzluchem. Mam w chałupie kosz włóczkę wełnianych pochodzących z polowań w różnych second-handah. Teraz trudno mi znaleźć taki który miałby włóczki, a w czasach dawniejszych praktycznie wszystkie miały koszyk z wełenkami, można w nich było upolować cuda, właśnie takie jak wełna z której zrobiłam tą kamizelkę, w planie pierwotnym było zrobienie swetra, ale okazało się że mam tej wełny co prawda dużo, ale w zbyt różnych kolorach, czerwieni i błękitu wystarczyło na kamizelkę.
Technicznie rzecz biorąc włóczka bardzo gruba użyłam drutów 5,5 i jakby były grubsze wcale by nie było źle.  Jako że nie znoszę zszywania dzianiny dół kamizelki zaczęłam robić na drucie z żyłka, na okrągło że się tak wyrażę. Nałożyłam 208 oczek (lepiej by było 206 albo 210) przerobiłam sześć okrążeń niebieska wełna na ściągacz, następnie na zmianę czerwone (czerwień w dwóch odcieniach) i niebieskie pasy po 8 oczek. Po 73 okrążeniach zaczęłam podkrój  pod pachy, nie pamiętam jak gubiłam oczka w tym miejscu, za dawno robiłam. Podobnie nie pamiętam jak gubiłam oczka w dekolcie, który zaczęłam robić po 89 okrążeniach. Ramiona zszyłam dekolt wokół szyi to zrobiony osobno ściągacz który przyszył sobie mój małżonek sam, wykończenia wokoło ramion zrobione bez przyszywania. Efekt gruba ładna dzianina, o zastanawiającej wadze 641gr.
Poniżej możecie zobaczyć czemu lepiej by było gdyby oczek było albo o dwa więcej albo o dwa mniej.
 
 Jak widać jestem leniwa, mogłam spokojnie nałożyć oczka jeszcze raz, ale postanowiłam przerobić to co mam. Czyste niczym nie skażone lenistwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz