Strony

2012/09/02

Smokomysz

Zostałam niecnie podpuszczona. Wcale nie zamierzałam jej wymyślać. A wszystko przez moją znajomą i męża. Znajoma dysponuje córką, którą określa mianem Smoka, do niej samej mówi Myszo. No i mój mąż kochany zapytał ją jak to wreszcie z młodą jest. I koleżanka zadecydował że jest to myszosmok. A że ja mam ostatnio fazę faceta z młotkiem (człowiekowi z młotkiem wszystko wydaje się gwoździem, gwoli przypomnienia) i wszędzie  bym tylko pluszaki szyła i wypychała. Więc myszosmok właściwie wyskoczył mi z głowy sam.
wykrój na mysz jest prosty (no dobra nie aż tak prosty). Uznałam że żeby mysz wyglądała smoczo musi mieć skrzydła i ogon (ja wiem że myszy maja ogony, ale tu chodzi o ogon kojarzący się ze smokiem). Ogon zresztą został mi na deser, resztę wykroiłam że tak powiem na raz.
Brzuszek (1) wykrojony z białego sukna.
Boczki (3) i grzbiet (2) ogon (6), zewnętrzna warstwa skrzydeł (4) i uszu (5) wykrojone zostały z brązowego flauszu. Wnętrze uszu wykrojone z pomarańczowego flauszu, wnętrze skrzydeł z czerwonej tkaniny wełnianej.
Jak widać na załączonym obrazku najpierw zszyłam uszy i skrzydła, następnie przestebnowałam je, bawełnianą nicią do haftu. Następnie zszyłam ze sobą jedne z boczków i grzbiet wszywając uszy i skrzydło we właściwe miejsce (skrzydło wszywałam trzy razy bo się pomyliłam, najpierw wszyłam nie złożone a w drugim rzucie odwrotnie niż trzeba było). Następnie przyszyłam drugi boczek, również wszywając skrzydło i ucho (tym razem prawie bez błędu). Doszyłam brzuszek, przewlekłam na prawą stronę i okazało się że uszy są wszyte nie symetrycznie, jedno bliżej skrzydła niż drugie. Wywlekłam wiec głowę z uszami z powrotem na lewą stronę i poprawiłam wszycie tego ucha. Potem zrobiłam ogonek, doszyłam płomyczek. Wypchałam myszę i zaszyłam wszywając ogon.
I w efekcie otrzymałam takie cuś (jeszcze w trakcie szycia wymyśliłam dwie inne myszy). Oczka i nosek z dobranych koralików.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz